Do biegu, gotowi? Start!
Już myślałam, że po skończonej szczęśliwie sesji, będziemy mieli z Panem Narzeczonym chwilę na złapanie właściwego rytmu, a tutaj wcale, a wcale się nie zapowiada. Ciągle się mijamy, biegamy z punktu A do punktu B, wieczorem budzimy się, że warto coś zjeść, bo ostatni posiłek to było śniadanie. Dodatkowo problemy się potęgują i czas znikam między palcami.
Po cichu marzymy o wakacjach i myślami jesteśmy już na plaży, achh! Wieczorem ja padam z prędkością światła i biedny Pan Narzeczony się produkuje, a ja już śnię o niebieskich migdałach. Strasznie nie lubię takich dni, kiedy tempo mamy podkręcone na sto pięćdziesiąt procent i ani chwili dla siebie. Na szczęście jest Nas dwójka, a w kupie siła (podobno!) więc zaciskamy zęby i dajemy radę.
Koszyk piknikowy czeka, pomysłów w głowie na wolne dni masa, nic tylko się urlopować!
A u Was jakie plany na wakacje? Pracujecie? Wyjeżdżacie? :)
Piszę ten post już chyba od tygodnia, ciągle na raty. Jeszcze jakieś dwa tygodnie maratonu i być może zrobi się trochę luźniej. Ślubne sprawy stoją w miejscu, baa, nawet zostały daleko w tyle, tylko ten suwaczek dalej biegnie jak szalony!
Łapię 3 dni wolnego i w babskim gronie wyruszam na polskie kac vegas! Także pokładam nadzieje na post w Panu Narzeczonym, zostaje pilnować domu :D
Bardzo prosimy Was o moc kciuków, bo ważą Nam się losy bardzo ważnej sprawy! Jak tylko będziemy już mieli konkrety to na pewno o tym napiszemy :)
Miłego weekendu!
0 komentarze:
Prześlij komentarz