Wszystko trwa, dopóki sam tego chcesz..
U Nas ciężki okres, parę ważnych spraw wyssało nam werwę na kolejne równie ciężkie dni. Drugi tydzień mojego urlopu to wieczny strach, jazda szpital-rodzice-dom i wieczne czekanie na infomacje, niestety te złe. Na szczęście jest Pan Narzeczony dzielnie stojący obok i wspierający w każdej chwili. Tyle z mało przyjemnych informacji, teraz o czymś milszym.
Nasz remont troche stanął w miejscu. Mamy w przedpokoju podłogę i gołe ściany, ale kupiliśmy farbę, szafkę na buty (mordowałam Pana Narzeczonego tydzień o nią :p) i spotkaliśmy się z Panem elektrykiem. Mam nadzieję, że do końca września będziemy mieli już pięknie wszystko zrobione i zaprosimy wreszcie znajomych do Naszego gniazdka :)
Dodatkowo w piątek byliśmy u księdza, w zupełnie innej sprawie, ale zapytaliśmy też o sprawy związane ze ślubem, w księdze jesteśmy już wpisani i w sumie w Naszym dniu ślubują 3 pary (całe szczęście, że nie posłuchałsm księdza, aby przyjść we wrześniu ustalić termin, bo pewnie nie miałby już Nas gdzie wcisnąć). Rok do ślubu, a w kościele już brak miejsc, wow!
Zaproszenia niestety stanęły, nikt z Nas nie miał teraz do nich głowy ani czasu, także może w chłodnie zimowe wieczory zamiast wychodzić na spacer będziemy je robić.
A, oczywiście muszę się pochwalić, bo zaraz zjadłby mnie Pan Narzeczony, że posiadamy kolejny samochód (tak, tak, Pan Narzeczony słynie z miłości do samochodów, niech Wam sam o tym opowie) tym razem tzw. "Dupowóz". Za niedługo na parkingu będą stały tylko nasze samochody - pozdrawiam sąsiadów :) natomiast z bardziej babskich spraw dorobiliśmy się żelazka (dzięki mojej kochanej Babci) i kupiliśmy suszarkę na pranie, także wreszcie możemy prać i prasować :D
Postaramy się być tu z Wami częściej, będę musiała bardziej męczyć Pana Narzeczonego :)
U Nas ciężki okres, parę ważnych spraw wyssało nam werwę na kolejne równie ciężkie dni. Drugi tydzień mojego urlopu to wieczny strach, jazda szpital-rodzice-dom i wieczne czekanie na infomacje, niestety te złe. Na szczęście jest Pan Narzeczony dzielnie stojący obok i wspierający w każdej chwili. Tyle z mało przyjemnych informacji, teraz o czymś milszym.
Nasz remont troche stanął w miejscu. Mamy w przedpokoju podłogę i gołe ściany, ale kupiliśmy farbę, szafkę na buty (mordowałam Pana Narzeczonego tydzień o nią :p) i spotkaliśmy się z Panem elektrykiem. Mam nadzieję, że do końca września będziemy mieli już pięknie wszystko zrobione i zaprosimy wreszcie znajomych do Naszego gniazdka :)
Dodatkowo w piątek byliśmy u księdza, w zupełnie innej sprawie, ale zapytaliśmy też o sprawy związane ze ślubem, w księdze jesteśmy już wpisani i w sumie w Naszym dniu ślubują 3 pary (całe szczęście, że nie posłuchałsm księdza, aby przyjść we wrześniu ustalić termin, bo pewnie nie miałby już Nas gdzie wcisnąć). Rok do ślubu, a w kościele już brak miejsc, wow!
Zaproszenia niestety stanęły, nikt z Nas nie miał teraz do nich głowy ani czasu, także może w chłodnie zimowe wieczory zamiast wychodzić na spacer będziemy je robić.
A, oczywiście muszę się pochwalić, bo zaraz zjadłby mnie Pan Narzeczony, że posiadamy kolejny samochód (tak, tak, Pan Narzeczony słynie z miłości do samochodów, niech Wam sam o tym opowie) tym razem tzw. "Dupowóz". Za niedługo na parkingu będą stały tylko nasze samochody - pozdrawiam sąsiadów :) natomiast z bardziej babskich spraw dorobiliśmy się żelazka (dzięki mojej kochanej Babci) i kupiliśmy suszarkę na pranie, także wreszcie możemy prać i prasować :D
Postaramy się być tu z Wami częściej, będę musiała bardziej męczyć Pana Narzeczonego :)

0 komentarze:
Prześlij komentarz