3 tygodnie

Sesja narzeczeńska w pigułce :)



To, że Fotografów mamy najcudowniejszych na świecie to chyba już mówiliśmy :D a jak nie to informujemy, że mamy najlepszych fotografów! A co :D

Na sesję umówiliśmy się 6 lipca. Start zażądziliśmy o 16 u Nas :) przecież trzeba było się zrobić na królewnę. Pani Fotograf swoimi magicznymi rękami zrobiła mi nową twarz, no to można robić zdjęcia :) My tak sobie gadu, gadu, malu, malu, Panowie się nudzą a tu okazuje się, że nie mamy potrzebnych miseczek. Misija Martyna - Pan jeszcze Narzeczony mknie do sklepu, małe problemy, tysiąc telefonów i udaje się, miski są, startujemy :D 

Dojeżdzamy do punktu numer jeden - baza żółtych autobusów, nie przez przypadek wybraliśmy to miejsce, bo tam zaczarowałam Pana Narzeczonego :) uśmiech daje szczęście i skraca dystans! Początki przed aparatem są trudne, ale dostajemy cenne rady, żebyśmy na zdjęciach wyglądali jak milion dolarów :D jesteśmy szaleni, nie da się ukryć, z romantyzmem trochę gorzej,ale nawet i to udało się uchwycić :) 





Pstrykamy i pstrykamy, czas leci jak szalony, Państwo Fotografowie spoglądają na zegarek - zbieramy sie, musimy zdążyć na zachód słońca :) wsiadamy do samochodów i podążamy drogą na Olkusz. Jedziemy, jedziemy, jedziemy, ja powoli robię się jak upierdliwe małe dziecko: daleko jeszcze? Gdzie te mury? To daleko czy nie? No, dojeżdżamy! Szybka zmiana wizerunku, wskakujemy w t-shirty i jeansy i do dzieła :) pola są nasze!  Jesteśmy w punkcie numer dwa - widoki piękne, jakieś opuszczone ruiny są, pola są, mamy wszystko. Za nim przechodzimy do najprzyjemniejszej części dnia musimy położyć się w sianie. Przyjemnie jak nigdy, wszyscy Nas gryzie, lata, a my musimy się uśmiechać i chociaż udawać, że sprawia Nam to przyjemność, co to dla Nas! Do dzieła :D


Nareszcie przechodzimy do najlepszego :) zabawa farbami rozpoczyna się w najlepsze! Ja męczę Pana Narzeczonego, On mnie! 

                        

                            



Kończymy zabawę, kiedy kończą się karty pamięci. Państwo Fotografowie są w szoku! Mówią, że zazwyczaj tyle zdjęć robią trzem parom a nie jednej. Patrzymy na zegarki, dochodzi 22.00 no chyba faktycznie pora już kończyć. Pan Fotograf Nas podsyca, bo uruchomił się mały głód, no ale gdzie tak wejdziemy do lokalu :D sprawa druga jak my w ogóle wrócimy do domu :D przecież w samochodzie się siedzi, a my wyglądamy jak trzylatki po dobrej farbkowej imprezie w przedszkolu :D na ratunek przybywa Pan Fotograf - targamy stare prześcieradło, które woził w bagażniku i jest nadzieja na powrót! Żegnamy się i jedziemy :D 

P.S każdy kto zastanawia się, czy zainwestować w sesje narzeczeńska mówimy TAK zainwestować. Będziecie mieć cudowną pamiątkę,fajne wspomnienia i dużo zabawy :) po za tym możecie uwiecznić na zdjęciach miejsca, które lubicie, w których się poznaliście i które mają dla Was jakiś sentyment. My z efektów jesteśmy zachwyceni, a Wam jak się podoba? :)



0 komentarze:

 

Goście

Archiwum