4 miesiące, 4 tygodnie

Tonem podstawowym w harmonii rodzinnej musi być zawsze krzyk dziecka, inaczej będzie brakować najważniejszego głosu.




Ciąża, czas piękny, chyba jeden z piękniejszych i przyszedł czas aby i tutaj go poruszyć, nie bez powodu. Temat zrodził się w mojej głowie kilka dni temu, kiedy zobaczyłam pewne zdjęcie, a później wyniknęła rozmowa z Pauliną. Tak, jesteśmy z Panem Mężem po ślubie, tak, minęło prawie pięć miesięcy, tak planujemy powiększenie rodziny, ale na miłość boską, czy każdy musi wiecznie o to pytać, podpytywać, snuć jakieś dziwne insynuacje?? 

No tak, według statystyk najlepszy czas na dziecko to 9 miesięcy po ślubie, no, ewentualnie rok, ale to już trochę za długo. No cóż, im dłużej będziemy zwlekać, tym więcej komentarzy zapewne się pojawi. Każde młode małżeństwo chyba przez to przechodzi, a ciąża to nie koncert życzeń. Stereotypy są straszne, jak młodzi biorą ślub - to od razu wpadli, a jak ślub jest, a dzieci nie ma, to od razu słychać, że pewnie nie mogą. 


Absolutnie nie przeszkadzają  mi pytania ze strony bliskiej rodziny i przyjaciół (no może przy gorszym dniu jednak trochę mi przeszkadzają) - jasne, rodzice chcą mieć wnuka, dziadkowie chcą się doczekać pierwszego prawnuka, przyjaciele podczas rozmów pytają w temacie. Ale może wypadałoby usiąść i tak naprawdę się zastanowić, na ile z całego serca życzy się dziecka, a na ile jest się wścibskim? Niestety, żyjemy w dobie XXI wieku, wydawałoby się, że postęp medycyny jest ogromny, a problemy z zajściem w ciąże są i to niestety ogromne. Masa młodych ludzi brzydko mówiąc toczy walkę o macierzyństwo. To wieczne kontrole, monitorowania cykli, "seks na zawołanie" i inne trudne sprawy. Warto, naprawdę warto usiąść i zastanowić się czasem nad tym co się mówi. Możemy być nieświadomi, że ktoś wśród nas jest w takiej sytuacji - i jaką sprawiamy mu przez to przykrość. Czasami trzeba wybadać grunt, czy można rzucić coś w luźnym żarcie, czy lepiej przemilczeć temat.


Z drugiej strony Polacy to chyba taki naród, że jak się jest w związku, to pyta się o ślub, po ślubie pyta się o dziecku, po dziecku o dom, potem znów o rodzeństwo, potem o nowy samochód i tak wiecznie.. Myślę, że każdy z Nas będzie w sytuacji starania się o niemowlę, a jeśli nie każdy to bardzo dużo z Nas i pytania takie albo będą po prostu męczyć, albo co gorsza, będą sprawiać ogromny ból i błagam, stawiajmy się na miejscu tych ludzi, którzy z każdej strony są atakowani tymi pytaniami i czasem ugryźmy się w język. Czy ślub musi od razu oznaczać macierzyństwo? Myślę, że jest to indywidualna sprawa każdej pary i jej należy zostawić podjęcie decyzji.


Kiedy już z Panem Mężem jesteśmy w sytuacji pytań z każdej strony, to widzimy jakie jest to niezręczne dla Nas, tak planujemy mieć dzieci w przyszłości, ale wchodzenie do Naszej, prywatnej sypialni jest chyba przesadą. Planowanie dziecka w Naszym życiu - również. Jesteśmy dwójką, kochających się ludzi i na pewno świetnie podejmiemy decyzję w sprawie macierzyństwa :) 


Mam nadzieję, że wywiąże się z tego tematu jakaś fajna dyskusja. Jaka jest Wasza opinia w tej sprawie? Jak radzicie sobie z takim pytaniami? Jak je odbieracie? Czy zastanawialiście się kiedyś, jak to odbiera ta druga strona?





1 komentarze:

scimmietta pisze...

Kocham Cie za ta notke! Amen!
PS: Dopiero teraz odswiezam blogowe zaleglosci, stad taki refleks. :-D

 

Goście

Archiwum