1 rok, 6 miesięcy, 1 tydzień, 4 dni

ZARĘCZYNY dzień, bardzo wyczekiwany przez każdą kobietę. Każda z Nas wyobraża sobie jak chciałaby, żeby ten dzień wyglądał, a tu klops, wszystko w rękach Naszego Wybranka.



Tak o to, pojechaliśmy na wakacje do Chorwacji ze znajomymi. Mama przed wyjazdem głupio przygadała, żebym uważała, bo jeszcze wrócę zaręczona, ale ja z wielkim śmiechem stwierdziłam 'no way'. W tym miejscu muszę przyznać Mamusi jej intuicję rodzicielską- Mamo, gratuluję! Ja, szczęściara zostałam zaskoczona i to chyba w jednym z piękniejszych miejsc o jakich mogłam tylko pomyśleć. Zachód słońca, plaża, woda, piękny piknikowy kosz sprezentowany na urodziny i prezent 'w gratisie' pierścionek zaręczynowy. Nie obyło się bez masy stresów, magicznego 'TAK' i trzęsących się dłoni. I tak o to, Mój biedny nieświadomy zagrożenia Narzeczony rozpoczyna ze mną najdłuższą drogę w swoim życiu (nikt nie mówi, że będzie usłana tylko różami, róże mają kolce, a ja bywam marudą) ale mam nadzieję, że za lat X siądzie ze mną przy kominku i powie, że wtedy czwartego września dwa tysiące dwunastego roku podjął odpowiednią decyzję.
W Bożonarodzeniowym czasie rodzicie o zgodę poproszeni, challenge accepted, ruszamy z przygotowaniami.
W najbliższych dniach.. czemu jeszcze nikt nie wybudował sali Naszych marzeń? Zapraszam :)



0 komentarze:

 

Goście

Archiwum