1 rok, 4 miesiące, 3 tygodnie, 5 dni

Ranyy, jak wpisałam tytuł posta, to aż zaczęło mi szybciej bić serce! Jeszcze niedawno było półtora roku, a tutaj już pojawiła się czwórka.. Czasem panikuję, czasem się cieszę, ach te kobiety :)


Piszę do Was znowu, jak Pan Narzeczony w rozjazdach (ten to ma życie). Rozhulał mi się Chłopaczyna i teraz go będzie ciężko utrzymać w domu. Jeszcze trochę postołuje się w restauracjach i nie będą mu smakować moje obiadki (a podobno przez żołądek do serca). No cóż, będę się musiała bardziej postarać, żeby dostać statuetkę Super Narzeczonej :)

Oczywiście już zorganizowałam sobie czas, gdyż nie jestem typem leniuszka (o już tu widzę szeroki uśmiech Pana Narzeczonego) na prawdę nie jestem, a nie moja wina, że czasem zdarza mi się usnąć w pięć sekund! (tutaj już na pewno Pan Narzeczony śmieje się w głos!) Z racji dzisiejszego dnia wolnego, o zgrozo chyba od miesiąca albo dłużej i pięknej pogody za oknem, wreszcie wyższej temperatury, na pewno zrobię dużo konstruktywnych rzeczy!

W sprawach ślubnych wielkie WOW! Najprawdopodobniej mamy fotografa, który skradł Nam serce i nie wykradł całego portfela :) Wstępnie zarezerwowaliśmy u Niego termin i po wojażach Pana Narzeczonego pojedziemy się z Nim spotkać, także duża moc pozytywnych fluidów od Was bardzo się przyda :) ale na pewno powstanie fotograficzny post (postaram się do tego zmusić Pana Narzeczonego, bo to On siedział w tej branży, ja tylko biadoliłam, że nic nie znajdziemy :D ).
UFF, jeśli będę już miała umowę w rękach to chyba będę spokojnie spała cały dzień :) Do tego, będzie to oznaczało, że najważniejsze rzeczy z listy mamy załatwione i złapiemy trochę świeżego powietrza!


P.S Chyba w prezencie przedślubnym zafunduję takie spinki Panu Narzeczonemu, a co!

0 komentarze:

 

Goście

Archiwum