Siedem (podobno to liczba nieskończoności) miesięcy minęło jak jeden dzień..
Narzeczeństwo to piękny okres w Naszym związku. Na początku słowo Narzeczony brzmiało mi tak obco, że aż źle mi się je wymawiało, ale odkąd z dumą poszłam odebrać Panu Narzeczonemu prawo jazdy z urzędu i Pani zapytała kim jestem, to mało brakowało a wykrzyczałabym na cały urząd, że Na-rze-czo-ną ! Z ust Pana Narzeczonego słowo Narzeczona brzmi tak cudnie, że zawsze pojawia się uśmiech na mojej twarzy słysząc takie miłe słowa.
Co by dalej zachwalać ten cudowny okres, do Pana Narzeczonego przekonała się (chyba wreszcie w stu procentach) moja kochana Babcia, która teraz nie wyobraża sobie spotkania rodzinnego bez Pana Narzeczonego i za każdym razem przypomina mi, że mamy przyjść razem, a jak już wpadam na herbatkę sama, zawsze o Niego wypytuje i chyba nawet dobrze jej z myślą, że Pan Narzeczony będzie Panem Mężem niebawem (przynajmniej takie sprawa wrażenie) :)
Idąc tym tropem Babcia Pana Narzeczonego, wreszcie może uzyskać odpowiedź na pytanie: kiedy ślub? I spokojnie czekać z prezentem ślubnym, który ma już chyba od października :) (mam nadzieję, że to nic do jedzenia bo się zespuje do tego czasu. Babcia ma syndrom nadmiernego karmienia wsystkiego co się rusza, osób szczupłych podwójnie).
I w zasadzie oprócz zmiany magicznego facebookowego statusu (no i oczywiście pierścionka) i poglądu lub rozwiania nurtujących pytań Naszych Babć nie zmieniło się u Nas absolutnie nic. Dalej szalejemy za sobą jak na pierwszej randce, dalej mamy motyle w brzuchu na widok bananobusu i dalej potrafimy zaskakiwać się najbardziej błahymi rzeczami każdego dnia, i oby zostało Nam to do pięćdziesiątej rocznicy ślubu, albo i dłuzej (tylko obawiam się, że Pan Narzeczony tyle ze mną nie pociągnie biedaczek..)
Narzeczeństwo to piękny okres w Naszym związku. Na początku słowo Narzeczony brzmiało mi tak obco, że aż źle mi się je wymawiało, ale odkąd z dumą poszłam odebrać Panu Narzeczonemu prawo jazdy z urzędu i Pani zapytała kim jestem, to mało brakowało a wykrzyczałabym na cały urząd, że Na-rze-czo-ną ! Z ust Pana Narzeczonego słowo Narzeczona brzmi tak cudnie, że zawsze pojawia się uśmiech na mojej twarzy słysząc takie miłe słowa.
Co by dalej zachwalać ten cudowny okres, do Pana Narzeczonego przekonała się (chyba wreszcie w stu procentach) moja kochana Babcia, która teraz nie wyobraża sobie spotkania rodzinnego bez Pana Narzeczonego i za każdym razem przypomina mi, że mamy przyjść razem, a jak już wpadam na herbatkę sama, zawsze o Niego wypytuje i chyba nawet dobrze jej z myślą, że Pan Narzeczony będzie Panem Mężem niebawem (przynajmniej takie sprawa wrażenie) :)
Idąc tym tropem Babcia Pana Narzeczonego, wreszcie może uzyskać odpowiedź na pytanie: kiedy ślub? I spokojnie czekać z prezentem ślubnym, który ma już chyba od października :) (mam nadzieję, że to nic do jedzenia bo się zespuje do tego czasu. Babcia ma syndrom nadmiernego karmienia wsystkiego co się rusza, osób szczupłych podwójnie).
I w zasadzie oprócz zmiany magicznego facebookowego statusu (no i oczywiście pierścionka) i poglądu lub rozwiania nurtujących pytań Naszych Babć nie zmieniło się u Nas absolutnie nic. Dalej szalejemy za sobą jak na pierwszej randce, dalej mamy motyle w brzuchu na widok bananobusu i dalej potrafimy zaskakiwać się najbardziej błahymi rzeczami każdego dnia, i oby zostało Nam to do pięćdziesiątej rocznicy ślubu, albo i dłuzej (tylko obawiam się, że Pan Narzeczony tyle ze mną nie pociągnie biedaczek..)
0 komentarze:
Prześlij komentarz