Przeprosiny z kuchnią ?
Moja historia z kuchnią jest bardzo burzliwa.. Zaczęła się smutnie, kiedy miałam kilkanaście lat ambitnie postanowiłam ugotować ziemniaki. Jak się możecie domyślić, skończyło się to fiaskiem. Z ziemniaków zrobiłam puree (oczywiście przypadkiem, bo nie odcedziłam wody!) i może nie było by w tym żadnej tragedii, gdyby nie fakt, że koniec końców o nich zapomniałam i spaliłam ziemniaki i garczek. Później mój kochany Tata przypominał o moich poczynaniach kulinarnych na każdej rodzinnej imprezie (wszyscy oczywiście mieli ubaw po pachy), Pan Narzeczony też słyszał już tę historię kilka razy i wielokrotnie był ostrzegany, że umrzemy z głodu :) I tak o to, kilka lat temu (nie wiem, czy dzięki Tacie, czy samej sobie) przeprosiłam się z kuchnią. Zaczęłam przyrządzać proste potrawy i gotować obiady dla domowników, szukałam przepisów i spędzałam w kuchni po południa, co sprawiało mi na prawdę dużą przyjemność! Tym o to sposobem wyrobiłam sobie swój kulinarny fach (oczywiście, nie jestem nie wiadomo jaką kucharką!) i czas spędzony w kuchni mnie cieszy i sprawia przyjemność, a makarony stały się moim małym oczkiem w głowie!
Więc możecie teraz wyobrazić sobie, jaką radość sprawia mi kuchnia w moim domu! Oprócz kuchennej pasji jestem jeszcze urodzoną pedantką, więc wszystko musi do siebie pasować, przyprawy muszą być w swoich pojemniczkach podpisane, makarony, ryże, muszą leżakować w słoiczkach, a herbata ma swoje miejsce w herbaciarce :) Ostatnia wizyta w Ikei wzbogaciła Nas o nowe kuchenne rzeczy, dzięki którym wszystko będzie miało swoje miejsce :) Wczoraj Pan Narzeczony przykręcił rurkę do ściany na której zawiesiłam koszyczek z przyprawami, rękawicę i kubeczki, brakuje tylko pasującej do całości ściereczki :) I obudziliśmy się, że nie mamy chlebaka :D Oczywiście wymarzona kuchnia została odłożona w czasie, w przyszłym roku planujemy gruntowny remont! Na ten rok zaplanowaliśmy tylko przedpokój, który mimo wszystko mocno nadszarpnął Nasz budżet! Także mogę dalej marzyć, jak będzie wyglądało to magiczne miejsce w Naszym domu, a póki co cieszyć się z małych drobiazgów!
Jeszcze nie zaczęliśmy gotować pełną parą, ale ostatnio zaopatrzyliśmy się w dwie kucharskie książki (tak się wciągnęłam, że to na pewno nie Nasze ostatnie). Pierwsza z nich to "Mała Paryska Kuchnia Rachel Khoo" - przepiękne obrazki i cudowna francuska kuchnia, część przepisów dla zwykłych śmiertelników, część bardziej wyrafinowanych, ale również do przyrządzenia. Druga to "Każdy umie gotować" - bardzo lubię Jamie'go, więc z chęcią sięgnęłam po tę książkę (sama nie wiedziałam, którą wybrać!). Proste, klasyczne przepisy, z prostymi, ale cudownymi obrazkami! Nie wiedziałam, że te książki kulinarne są teraz tak pięknie wydawane! Cały czas grzebałam w internecie za inspiracjami i przepisami, a tutaj takie piękne wydania :) Obecnie poluję na "Nigella ekspresowo" :)
Pan Narzeczony lubi jeść (ja lubię podjadać) a podobno przez żołądek do serca, więc w kuchni powinniśmy się czuć dobrze i umieć zrobić coś pysznego, we dwójkę, gotuje się jeszcze lepiej! (Zawsze ktoś może pokroić kurczaka - z nim, chyba nigdy się nie przeproszę..)
Chcielibyście zobaczyć Nasz kulinarny kącik? Czekamy na informacje w komentarzach :)
Moja historia z kuchnią jest bardzo burzliwa.. Zaczęła się smutnie, kiedy miałam kilkanaście lat ambitnie postanowiłam ugotować ziemniaki. Jak się możecie domyślić, skończyło się to fiaskiem. Z ziemniaków zrobiłam puree (oczywiście przypadkiem, bo nie odcedziłam wody!) i może nie było by w tym żadnej tragedii, gdyby nie fakt, że koniec końców o nich zapomniałam i spaliłam ziemniaki i garczek. Później mój kochany Tata przypominał o moich poczynaniach kulinarnych na każdej rodzinnej imprezie (wszyscy oczywiście mieli ubaw po pachy), Pan Narzeczony też słyszał już tę historię kilka razy i wielokrotnie był ostrzegany, że umrzemy z głodu :) I tak o to, kilka lat temu (nie wiem, czy dzięki Tacie, czy samej sobie) przeprosiłam się z kuchnią. Zaczęłam przyrządzać proste potrawy i gotować obiady dla domowników, szukałam przepisów i spędzałam w kuchni po południa, co sprawiało mi na prawdę dużą przyjemność! Tym o to sposobem wyrobiłam sobie swój kulinarny fach (oczywiście, nie jestem nie wiadomo jaką kucharką!) i czas spędzony w kuchni mnie cieszy i sprawia przyjemność, a makarony stały się moim małym oczkiem w głowie!
Więc możecie teraz wyobrazić sobie, jaką radość sprawia mi kuchnia w moim domu! Oprócz kuchennej pasji jestem jeszcze urodzoną pedantką, więc wszystko musi do siebie pasować, przyprawy muszą być w swoich pojemniczkach podpisane, makarony, ryże, muszą leżakować w słoiczkach, a herbata ma swoje miejsce w herbaciarce :) Ostatnia wizyta w Ikei wzbogaciła Nas o nowe kuchenne rzeczy, dzięki którym wszystko będzie miało swoje miejsce :) Wczoraj Pan Narzeczony przykręcił rurkę do ściany na której zawiesiłam koszyczek z przyprawami, rękawicę i kubeczki, brakuje tylko pasującej do całości ściereczki :) I obudziliśmy się, że nie mamy chlebaka :D Oczywiście wymarzona kuchnia została odłożona w czasie, w przyszłym roku planujemy gruntowny remont! Na ten rok zaplanowaliśmy tylko przedpokój, który mimo wszystko mocno nadszarpnął Nasz budżet! Także mogę dalej marzyć, jak będzie wyglądało to magiczne miejsce w Naszym domu, a póki co cieszyć się z małych drobiazgów!
Jeszcze nie zaczęliśmy gotować pełną parą, ale ostatnio zaopatrzyliśmy się w dwie kucharskie książki (tak się wciągnęłam, że to na pewno nie Nasze ostatnie). Pierwsza z nich to "Mała Paryska Kuchnia Rachel Khoo" - przepiękne obrazki i cudowna francuska kuchnia, część przepisów dla zwykłych śmiertelników, część bardziej wyrafinowanych, ale również do przyrządzenia. Druga to "Każdy umie gotować" - bardzo lubię Jamie'go, więc z chęcią sięgnęłam po tę książkę (sama nie wiedziałam, którą wybrać!). Proste, klasyczne przepisy, z prostymi, ale cudownymi obrazkami! Nie wiedziałam, że te książki kulinarne są teraz tak pięknie wydawane! Cały czas grzebałam w internecie za inspiracjami i przepisami, a tutaj takie piękne wydania :) Obecnie poluję na "Nigella ekspresowo" :)
Pan Narzeczony lubi jeść (ja lubię podjadać) a podobno przez żołądek do serca, więc w kuchni powinniśmy się czuć dobrze i umieć zrobić coś pysznego, we dwójkę, gotuje się jeszcze lepiej! (Zawsze ktoś może pokroić kurczaka - z nim, chyba nigdy się nie przeproszę..)
Chcielibyście zobaczyć Nasz kulinarny kącik? Czekamy na informacje w komentarzach :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz